W końcu zszyte. Haft popełniony już ponad rok temu na filcu wykrojonym na zupełnie inny projekt. W między czasie zmieniła się koncepcja, ale na szczęście wzór udało się wykorzystać.
Właściwe dobrze się złożyło, że to tyle trwało, bo… ostatnio udało mi się oswoić i wyregulować maszynę do szycia, a dzięki temu (chociaż ściegom do ideału jeszcze wiele brakuje) porządnie wszyć podszewkę do futerału i prawie prosto (!!) wykończyć brzegi stebnówką:)
Filc jest jednocześnie wdzięcznym (dla haftu i oka) i niewdzięcznym materiałem, bo choć miły w dotyku, wiem że szybko się zmechaci i straci na wyglądzie… Ale póki co niech cieszy!
Pięknie to wyszło i kolorystycznie (szary cudownie podbija pozostałe kolory), i funkcjonalnie! I cieszę się, że szyjesz na maszynie!!!
Dzięki:) SZYJĘ!!! Pierwsze szarawary już prawie uszyłam, na materiale na drugie (ciepłe, zimowe, z wełny) zaczynam haft (na nogawkach). I wielką torbę mam już własnej produkcji:) Szycie jest super!
No, to musimy się zobaczyć, bo ja chcę na żywo to wszystko popodziwiać!
PS. A cóż to za pisemko zostało użyte jako tło pierwszego zdjęcia? Ma ciekawy podtytuł :)
&Living – wydanie specjalne Label:)